Jak to możliwe, że małżeństwo sakramentalne może zostać uznane za nieważne?
Zacznijmy od tego, że małżeństwo raz ważnie zawarte i dopełnione przez akt seksualny, w świetle nauki Kościoła katolickiego nie może być rozwiązane żadną władzą i trwa aż do śmierci jednego z małżonków. W przeciwieństwie do małżeństw cywilnych, które można rozwiązać (prawomocnym wyrokiem sądu cywilnego orzekającym rozwód) i ponowić nawet kilkukrotnie (przed urzędnikiem USC). Potocznie można powiedzieć, że ktoś miał 4 żony, albo miała 3 mężów i czasami nie wywołuje to nawet zdziwienia. W tym miejscu można dodać, że formalne związki, choćby cywilne, nie tak dawno cieszyły się większą popularnością niż dzisiaj, kiedy możemy zaobserwować niechęć do deklarowania jakichkolwiek form zobowiązania wobec partnera, i częściej wybieraną formą są konkubinaty, nigdzie nie rejestrowane i nie wywołujące takich skutków prawnych jak małżeństwa cywilne. Małżeństwo sakramentalne cieszy się jednak przymiotem nierozerwalności, dlatego o kolejnym współmałżonku można mówić wyłącznie w przypadku śmierci tego pierwszego. W tym kontekście najczęściej przywoływany, również przez media oburzone ślubem kolejnego celebryty czy polityka, jest argument z Ewangelii wg Św. Mateusza potwierdzający nierozerwalność małżeństwa - „I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela.” (Mt 19, 5-6).
Nie mogę jednak nie zaznaczyć, że i w tym przypadku mamy do czynienia z kilkoma wyjątkami, gdzie małżeństwo ważnie zawarte może zostać rozwiązane mocą władzy papieskiej. Są to przypadki występujące niezwykle rzadko i choć nie jest to tematem tego artykułu, wymienię, że w Polsce najczęściej spotykany to dyspensa papieska od małżeństwa ważnie zawartego lecz niedopełnionego (tj. nieskonsumowanego przez akt seksualny). Wspomnianych wyjątków nie należy utożsamiać z procedurą stwierdzenia nieważności małżeństwa, o której poniżej.
Możliwe przyczyny stwierdzenia nieważności małżeństwa
Dalszą część rozważań nad małżeństwem, a w zasadzie nad pytaniem jak to możliwe, że co Bóg złączył, teraz człowiek próbuje jednak rozłączać, rozpocząłbym od kolejnego fragmentu Pisma Świętego, z tego samego rozdziału Ewangelii Św. Mateusza: „Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19,12).
Jak można interpretować ten fragment nauczania Pana Jezusa?
- niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili - mowa tutaj o osobach, które ze swej natury nie będą w stanie podołać zadaniom jakie stawia przed nimi małżeństwo, np. osoby upośledzone, z poważnymi zaburzeniami sfery wolitywnej czy decyzyjnej, osoby chore psychicznie, jak również osoby mające defekty natury seksualnej - niezdolne do odbywania stosunków płciowych. Do tej grupy nie zaliczają się osoby z ułomnościami fizycznymi, jeżeli równocześnie zdrowa jest sfera psychiczna i seksualna - dobrym przykładem człowieka ułomnego fizycznie, lecz zdolnego do funkcjonowania w małżeństwie, może być znany w świecie ewangelizator Nick Vujicic - mężczyzna urodzony bez kończyn, który obecnie (2020 r.) żyje w małżeństwie i ma czwórkę dzieci.
- … i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili - ten fragment wymaga szerszego omówienia, a może dotyczyć osób, które urodziły się sprawne, przede wszystkim psychicznie, i nic nie wskazywało na to, że nie byliby w stanie w przyszłości, po uzyskaniu odpowiedniego wieku, podjąć zadań wynikających z małżeństwa. Jednak inni ludzie uczynili ich takimi, że do małżeństwa są niezdatni. Uważam, że dzisiaj jest to najliczniejsza grupa osób, które zawierając małżeństwo mogą zawierać je w sposób nieważny. Dla zobrazowania przypadków, których ten problem dotyczy, podam kilka przykładów (sugestywnie przejaskrawionych). Proszę wyobrazić sobie człowieka (albo odnieść się do realiów skąd inąd niektórym znanych), który wychowuje się w rodzinie patologicznej, na osiedlu lub podwórzu, gdzie powszechnie panują warunki społecznie negowane. Dajmy na to ojciec tego człowieka jest alkoholikiem stosującym przemoc w rodzinie, miał problemy z prawem, nie pracuje i dość notorycznie zdradza swoją żonę. „Wartości” jakie przekazał swoim dzieciom, w tym naszemu potencjalnemu kandydatowi do małżeństwa są dalece odbiegające od nauki Kościoła oraz zasad społecznie przyjętych. Niestety ten przykładowy nupturient (kandydat do małżeństwa) z braku świadomości uważa, że jest idealnym kandydatem na męża (równie dobrze przypadek może dotyczyć kobiety) i wchodzi w związek małżeński, który z czasem, w przytłaczającej większości kończy się rozstaniem. Za inny przykład niech posłuży nam kobieta, która wychowała się w rodzinie alkoholowej, od dziecka zmagała się z niskim poczuciem własnej wartości, charakteryzował ją brak asertywności, a wręcz uległość wobec osób ją otaczających, co nie zmieniało faktu, że nie potrafiła nawiązywać głębszych relacji interpersonalnych. Brakowało jej poczucia sprawczości, często dystansowała się od otoczenia, była wycofana, wyal Co gorsza, wraz z upływem czasu narastał w niej problem z samoakceptacją, powodując myśli samobójcze, okresową depresję. Pomimo, że weszła w związek małżeński, upatrując w nim możliwości swojego szczęścia, szybko popadła w zniechęcenie, zaniedbując obowiązki względem męża, później także dzieci. Co więcej, sama nie potrafiła przyjąć miłości jaką obdarowywali ją najbliżsi. Konsekwencją powyższego było rozstanie z mężem, a następnie rozwód. Możemy odnosić wrażenie, że drugi przykład nie jest tak jaskrawy jak pierwszy. Kobieta zazwyczaj cieszy się większą akceptacją i wyrozumiałością w społeczeństwie, a nawet budzi troskę i chęć udzielenia pomocy. Myślę, że dla sądu kościelnego taki przypadek również nie jest jednoznaczny i dopiero materiał dowodowy zebrany w procesie może potwierdzić lub zaprzeczyć jej zdolności do budowania trwałej relacji małżeńskiej. Podane przykłady ukazują osoby, które na pierwszy rzut oka można kwalifikować jako osoby gotowe do małżeństwa. Dopiero realia, czasami długoletniego funkcjonowania w rzeczywistej relacji małżeńskiej, wyłaniają na światło dzienne problemy, dla których powinno się odwieść lub zabronić składania przysięgi małżeńskiej, przynajmniej bez podjęcia odpowiednich środków mających zniwelować problemy osobowościowe i przygotować na małżeństwo. Podkreślam tę myśl, aby zaznaczyć, że podjęcie terapii i współpraca z dobrym psychologiem lub psychoterapeutą może w wielu przypadkach skutecznie w tym pomóc.
- są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni - ten fragment w zasadzie nie wymaga komentarza. Jest tu mowa o bezżenności wynikającej z woli samego zainteresowanego bezżennością, której celem jest lepsza i pełniejsza służba Bogu (vide osoby duchowne, konsekrowane, zakonne). Fragment wymieniłem jedynie dla zachowania porządku, lecz nie podlega on naszym rozważaniom o nieważności małżeństwa.
Przykłady podane w punktach a i b stanowią tylko o kilku powodach, dla których można rozważać ważność zawartej umowy małżeńskiej. Prawnie oba przypadki zakwalifikowalibyśmy do wad konsensualnych zgody małżeńskiej. Przyczyn, dla których można stwierdzić nieważność małżeństwa jest zdecydowanie więcej. Ponadto należy wymienić, że nieważnie zawiera małżeństwo ten kto jest pod przymusem fizycznym lub ulega ciężkiej bojaźni, ten kto symuluje sam fakt zawarcia małżeństwa lub wyklucza choćby jeden z istotnych przymiotów bądź celów małżeństwa (np. jedność, nierozerwalność, potomstwo). Nieważnie zawarte jest małżeństwo pod wpływem błędu co do osoby lub przymiotu dotyczącego osoby współkontrahenta, podobnie jak w przypadku kiedy jeden z nupturientów podstępnie wprowadza drugiego w błąd lub stawia warunek. Wszystkie te figury prawne są jasno określone i doprecyzowane przez doktrynę kanonistyczną i jurysprudencję rotalną (orzecznictwo Roty Rzymskiej). Temat jest na tyle szeroki, że nie będę w tym miejscu rozwodził się nad wskazanymi przyczynami i tłumaczył ich zastosowania. Chcę pokazać, że prawo kanoniczne na przestrzeni wieków (w zasadzie od wczesnego średniowiecza) normowało pojęcie nieważności małżeństwa. Nie jest to „wymysł” czasów obecnych, jak niektórzy twierdzą. Na koniec warto zaznaczyć, że prawo kanoniczne jest odbiciem nauki Kościoła katolickiego, której podstawowym źródłem jest Ewangelia. Bóg znając grzeszną naturę człowieka, wiedząc o ludzkiej omylności, choćby powodowanym najlepszą intencją, dał swoim apostołom jakby pełnomocnictwo do rozstrzygania spraw na ziemi. Ten akt zaufania jest równocześnie mandatem do sprawowania władzy kościelnej, również sądowniczej, ale także ogromną odpowiedzialnością składaną na barki i sumienia dzisiejszych apostołów: „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” (Mt 16,19).